Karina Lipiarska – Pałka rekomendowana przez Zarząd Polskiego Związku Łuczniczego do olimpijskiej nominacji przez Polski Komitet Olimpijski – radość w Zabierzowie!

Kiedy w 1998 roku mała Karina postanowiła spróbować jak to się strzela z łuku nie przypuszczała pewnie, że po 18 latach doczeka się olimpijskiej nominacji. Podkrakowski Zabierzów gdzie obok torów kolejowych swoje królestwo urządził łuczniczy pasjonat Aleksander Jabłoński ma szczęśliwą rękę do szlifowania talentów. Sam sięgnął swego czasu po krajowy czempionat, potem swą wiedzę zaczął przekazywać kolejnym pokoleniom młodzieży zarówno Zabierzowa jak i okolicznych wsi. Grad medali przez kilka dziesiątek lat, wiele nazwisk i wreszcie brylant! Karina, której zmienne losy mogą posłużyć za znakomity scenariusz filmowy.

Kiedy zadzwoniłem niedawno do Aleksandra, był bardzo zdenerwowany. Karina jako jedyna Polka uzyskała w ubiegłym roku kwalifikację olimpijską. Wszystko więc wydawało się proste i należy spokojnie szlifować formę na Igrzyska w Rio. Zarówno sezon zimowy jak wiosnę Karina strzelała na wysokim poziomie i z reguły wygrywała zawody bądź zajmowała miejsca na podium. Ale atmosfera dzięki zawieszonemu przez światową federację szkoleniowcowi zaczęła gęstnąć. Zrozumiałe, że ambitny trener widział w miejsce Kariny bardziej którąś ze swych podopiecznych. Ostatnie zawody w Turcji – zamieszanie, szkoda szerzej o tym pisać – konsekwencja start w Rio Kariny staje się niepewny. Na szczęście Zarząd Związku stanął – wreszcie! – na wysokości zadania i stosunkiem głosów 5:2 podjął decyzję o rekomendacji Kariny do PKOl-u do nominacji na start w Rio de Janeiro!

Karina w rozmowie nie kryje radości i łez – tyle lat przygotowań, szlifowanie formy, tyle wyrzeczeń, wydawało się, że na marne, a teraz nareszcie spokój. Oby tylko ze mną pojechał trener Walaszek, a najlepiej gdyby to był mój ukochany trener, który zniósł tyle moich humorów, wierząc we mnie w sposób bezgraniczny! To zawsze mi dodawało sił i motywacji!

Wspominamy największe dni chwały. Kiedy w 2009 roku zajęłam czwarte miejsce na Mistrzostwach Świata byłam niepocieszona, tak niewiele brakło do medalu, ten wraz z koleżankami wywalczyłam pięć lat później w drużynie – brąz. Teraz mam marzenia, o których – by nie zapeszyć – nie chcę mówić głośno.

Dziękujemy Ci Karino i będziemy mocno trzymać kciuki za Twój olimpijski start. Trener Jabłoński spełnia swoje marzenia – po akceptacji Polskiego Komitetu Olimpijskiego dołączy do ekskluzywnego grona szkoleniowców olimpijczyków.

Dumny z Kariny jest także zapewne mąż Piotr z którym swe losy związała w 2014 roku jak i całe Rodziny Lipiarskich, Pałków oraz wszyscy sympatycy łucznictwa w Małopolsce!

Zainteresowanych perturbacjami Kariny związanymi z olimpijską rekomendacją zapraszamy do lektury znakomitego artykułu pióra Jacka Żukowskiego na: www.dziennikpolski24.pl